
19.12.2016 – trening na schodach w Gdańsku
Na chwilę powróciłam w moje ulubione Trójmiejskie rejony. Pod domem mam tam, z jednej strony Trójmiejski Park Krajobrazowy, z drugiej, schody. Bardzo długie schody. Ulica nie przez przypadek nazywa się Leśna Góra.
Nie mam bladego pojęcia ile kilometrów ma jedno okrążenie. Wiem, że w ciągu godziny robię około 12 okrążeń. Podbiegam od drogi i zbiegam chodnikiem za blokami. Przy tym, schody pod górę rozgałęziają się w kilku miejscach co pozwala zmieniać poziom nachylenia, z którego korzystam. Czasem, ostatnie 20 metrów podbiegam też pagórkiem. W największym stopniu decyduje ilość przechodniów podążających wybranym odcinkiem. Staram się ich omijać.
Gdy jestem na szczycie, na poziomie parteru niektórych bloków, w oddali widać morze. Realnie do morza jest stamtąd kilka kilometrów przez miasto.
Lubię ten treningi ponieważ:
- jest stosunkowo krótki, nawet przy 9-10 okrążeniach czuję wysiłek w rejonach najbardziej odpowiedzialnych za odbicie
- mogę biec jednostajnie, nie wkładając pracy psychicznej w szybsze momenty, koncentruję się na technice a skromne przyśpieszenie może już stymulować wydolność
- pozytywny efekt biegania pod górę odczuwam w kolejnych dniach, biegając na płaskim (no może nie od razu, wzrost siły i lepsza jakość ,,grzebnięcia”, to praktycznie po jakichś 2-3 dniach)